Praca w internecie

Dzień z życia mamy freelancera

Codzienność mamy łączącej pracę z domu z wychowywaniem dzieci często wymyka się schematom. To nie praca od 9 do 17 ani też nie wakacje. To często próba pogodzenia dwóch światów — zawodowego i rodzinnego — które ścierają się ze sobą każdego dnia. Jak to wszystko połączyć, będąc freelancerem? Jak wygląda dzień kobiety, która robi brief z klientem, kiedy jej niemowlę drzemie, a starsze dziecko domaga się drugiego śniadania? Opowiem Wam o tym, jak wygląda mój dzień i jakie lekcje wyciągnęłam z życia na pełnych obrotach.

Poranny maraton

Dzień zaczyna się zawsze za wcześnie i… za późno

Nie ma znaczenia, czy idę spać o 22, czy o północy — moje dzieci wstają codziennie o 6:30. Starsze (czteroletnie) z uśmiechem domaga się owsianki, a młodsze (dziesięciomiesięczne) właśnie doświadczyło skoku rozwojowego i odkrywa, że można stać w łóżeczku i krzyczeć z radości.

Zanim zdążę zrobić sobie kawę, robię trzy inne rzeczy: karmienie, uspakajanie, śniadanie. A dopiero później pojawia się możliwość włączenia laptopa.

Poranek to czas działania automatycznego. Wszystko jest zaplanowane co do minuty:

  • 6:30 – pobudka dzieci
  • 6:45 – śniadanie dla dzieci
  • 7:15 – szybki prysznic i kawa
  • 7:30 – włączenie bajki albo wspólna zabawa
  • 8:00 – pierwsze maile do klientów

Tak wygląda poranny maraton — jestem jak dyrygent orkiestry zawierającej pieluchy, kaszkę i plany działań marketingowych.

Praca w rytmie drzemek

Najbardziej produktywne dwie godziny dnia

Głównym wyzwaniem pracy z domu jako mama freelancerka jest brak przewidywalności czasu. Planuję zadania z myślą o dwóch drzemkach malucha, ale nigdy nie wiem, czy to będą dwie półgodzinne, czy jedna godzinowa.

Zazwyczaj około 9:30 przychodzi zbawienna pierwsza drzemka. Siadam do komputera z planem działania:

  • odpowiadam na najpilniejsze maile
  • redaguję teksty
  • edytuję projekty graficzne
  • przygotowuję krótki content plan dla klienta

W międzyczasie jem śniadanie jedną ręką. Laptop, kawa, monitor od niani — oto mój warsztat pracy. To niesamowite, jak bardzo można się skupić, mając ograniczony czas. Godzina skupienia mamy to jak trzy godziny typowego freelancera bez dzieci.

Współpraca z klientami, czyli elastyczność w praktyce

Telefon w jednej ręce, dziecko na biodrze

Większość moich klientów zna już moją sytuację. Nie muszę udawać, że mam idealne biuro z designerskim krzesłem. Moi partnerzy biznesowi wiedzą, że w tle rozmowy telefonicznej mogą usłyszeć gaworzenie lub… eksplozję bąbelków z kąpieli.

Elastyczność to słowo klucz. Umawiam się na spotkania online w trakcie drugiej drzemki albo — jeśli trzeba — wieczorem, gdy dzieci już śpią. Oto kilka strategii, które się sprawdzają:

  1. Nagrywam odpowiedzi na pytania klientów, gdy nie mogę rozmawiać na żywo.
  2. Oferuję terminy na konsultacje także w nietypowych godzinach – np. 20:30.
  3. Uprzedzam, że czasem coś się przesunie — i w zamian oferuję szybszy czas reakcji, gdy tylko mam wolne 30 minut.

Prawdziwą ulgą jest pracować z ludźmi, którzy rozumieją, że macierzyństwo nie wyklucza profesjonalizmu, tylko wystawia go na nową próbę.

Kiedy dzieci „pomagają” w pracy

Zabawki na klawiaturze i notatki z kredkami

Bycie mamą pracującą z domu to czasem surrealistyczne doświadczenie. Piszę maila do klienta, a tu nagle na monitorze pojawia się ciąg znaków: „////////444[[[[[“. To ulubiony samochodzik syna próbujący również napisać wiadomość.

Niektóre pomysły zawodowe powstały właśnie w takich momentach — jak wtedy, gdy między gotowaniem obiadu a zrobieniem zlecenia, wymyśliłam hasło reklamowe do kampanii, recytując równocześnie „Pajączek mały wszedł na dach”.

To, że dzieci są obecne, wcale nie oznacza, że nie można być kreatywną. Wręcz przeciwnie — ciągłe żonglowanie zadaniami trenuje refleks i pomysłowość jak nic innego.

Przerwy, które uczą uważności

Nie ma co ukrywać — dzieci wymagają obecności

Uczę się, że praca nie zawsze polega na nieustannej produktywności. Bywa, że młodszy mocno potrzebuje bliskości. Nosiłam go dzisiaj przez 40 minut w chuście, zanim zasnął. W tym czasie wpadłam na pomysł nowej serii postów dla klienta z branży edukacyjnej.

Bycie mamą freelancerką to nie tylko multitasking. To nauka uważnego bycia w każdej chwili — i z dzieckiem, i z klientem.

Często mówię, że nie mogłabym być lepszą specjalistką, gdybym nie była mamą. Macierzyństwo nauczyło mnie:

  • cierpliwości
  • elastyczności
  • podejmowania szybkich decyzji
  • rozumienia różnych perspektyw

Wieczory — drugie życie freelancera

Kiedy dom zasypia, zaczyna się praca

Po całym dniu — zabawie, karmieniach, spacerach i zabieraniu pluszaków z talerza — przychodzi wieczór. Zazwyczaj około 20:30, kiedy dom jest już wyciszony, a dzieci śpią, zasiadam do drugiego etapu pracy.

To czas:

  • finalizowania zleceń
  • wystawiania faktur
  • planowania działań na kolejny tydzień
  • samorozwoju i nauki (tak, wieczorem można jeszcze czytać branżowy newsletter)

To także moment, gdy często nachodzą mnie najciekawsze pomysły. Cisza sprzyja kreatywności. Nie od razu byłam fanką tego modelu — zmęczenie brało górę. Dziś wiem, jak dbać o równowagę, np.

  • dwa wieczory w tygodniu przeznaczam tylko na relaks
  • jednego dnia wracam wcześniej do łóżka i nie otwieram poczty
  • uczę się mówić „nie” nowym projektom, gdy nie mam przestrzeni

Bo nie muszę robić wszystkiego naraz, żeby być skuteczna.

Co pomaga mi pogodzić macierzyństwo i pracę z domu

Sprawdzone sposoby i małe triki

Ten tryb życia nie jest łatwy, ale też nie musi być walką z wiatrakami. Oto rzeczy, które pomagają mi nie tylko przetrwać, ale i lubić moją codzienność:

  1. Dobry plan dnia — rozpisany elastycznie, z rezerwą czasu na niespodzianki.
  2. Planowanie tygodniowe — zamiast codziennych zadań stawiam na tygodniowe cele.
  3. Schedule sharing z partnerem — wspólnie ustalamy, kto co i kiedy może zrobić.
  4. Zasada jednego priorytetu dziennie — zamiast 10 zadań, jedno kluczowe.
  5. Wsparcie innych mam — rozmawiam z innymi freelancerkami, wymieniamy się doświadczeniami i poradami.

Najważniejsze jest dla mnie to, że mam kontrolę nad moim czasem. Wiem, że nie każda mama może to powiedzieć, ale pamiętaj — jeśli tylko masz szansę spróbować freelance’u, warto dać sobie czas na naukę tego nowego życia.

Gdy życie prywatne i zawodowe się mieszają… można w tym znaleźć sens

Bycie mamą freelancerką nie jest perfekcyjne. Zdarzają się kryzysy, za krótkie drzemki, za długie listy zadań, tygodnie bez przerwy i momenty, w których czuję się jak w żonglerskim cyrku. Ale to naprawdę daje satysfakcję.

Nie muszę wybierać: dzieci czy praca. Mam jedno i drugie, choć czasem wszystko dzieje się naraz.

Zamiast sztywnego podziału czasu — jest świadome wybieranie priorytetów. Zamiast „dla dzieci rezygnuję z kariery” — buduję ją na własnych zasadach.

I każdego dnia uczę się, że nie trzeba być idealną, by być skuteczną — i dla klienta, i dla swojego dziecka.

Podobne wpisy